Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślił się prawdy, zawołał: — Założę się, że Jego Wysokość wypłatał nam figla, zachowując incognito jako amfitrjon. Pan Casanova odegrał wyśmienicie jego rolę. Wszyscy na to w śmiech. — Panie generale — rzekłem. — Jego Wysokość o wiele większą obdarzył mnie łaską. Racz pan spojrzeć! I podałem mu tabakierkę, która przechodziła z rąk do rąk. Nakoniec wstano od stołu, wynurzając się w tysiącznych komplimentach. Przyjechałem do Kolonji dosyć wcześnie aby być na przedstawieniu francuskich aktorów. W teatrze zastałem hrabię Lastic z moją piękną. Przyłączyłem się zaraz do nich i dowiedziałem się, że generał zachorował. Kiedy Lastic pożegnał nas piękna pani rzuciła: — Generał za wiele pił na śniadaniu pańskiem. Szkaradny człowiek, chciał panu dać do zrozumienia, że nie wypadało panu podejmować nas tak po książęcemu. A kiedy stanęłam w obronie pana, to mnie złajał. — Dlaczego pani znosi jego miłość? Czemuż nie jestem księciem udzielnym! Tymczasem, wyznam ci pani, że oszalałem dla pani. Jeżeli nie będziesz dla mnie łaskawą, unieszczęśliwisz mnie na całe życie. — Niech pan nie wyjeżdża jeszcze. Ja wciąż o panu myślę, ale tak trudno o sposobność. Lecz ach! pan niema powozu, odwiozę pana! Jaka myśl szczęśliwa. Lecz to wszystko musi wyglądać na przypadek. Odpowiedziałem jej tylko wzrokiem upojonym miłosną nadzieją. Przedstawienie zdało mi się bez końca, nareszcie zapadła kurtyna. Wyszliśmy. Odprowadziłem moją piękną do powozu, ona zaś rzekła: — Jadę do generała, dowiedzieć się o jego zdrowie. Jeżeli to pana nie znudzi mogę pana w powrotnej drodze odwieźć do jego hotelu. Pomysł był cudowny, musieliśmy dwa razy przejeżdżać przez miasto, lecz niestety, powóz był półotwarty, ponadto świecił księżyc. Robiliśmy cośmy mogli, lecz w gruncie rzeczy to było nic. Zatrzymaliśmy się przed pałacem Jego Ekscelencji. Szyldwach stojący u bramy oznajmił, że Jego Ekscelencja nikogo nie przyjmuje. Zawróciliśmy na miejscu i przynajmniej mieliśmy księżyc za sobą. Wiodło nam się więc nieco lepiej, lecz zdawało mi się, że konie lecą na skrzydłach. Przy wysiadaniu wręczyłem woźnicy dukata, chcąc go sobie pozyskać. Postanowiłem nie opuszczać Kolonji, dopóki nie wychylę czary rozkoszy do dna. Nazajutrz udałem się do generała, wpuszczono mnie. Zastałem tam moją panią. Wypowiedziałem okolicznościowy frazes, na który szorstki generał odpowiedział skinieniem głowy. Ukłoniłem się nisko i oddaliłem się. Generał nie wychodził z domu trzy dni, toteż nie widywałem