Przejdź do zawartości

Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/659

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
OPOWIEŚĆ X
Gdyby nie ogon
Gianni, ulegając prośbom kuma Pietro, przemienia jego żonę w konia. Gdy zaczyna się mowa o przyprawieniu ogona, Pietro oznajmia, że nie chce, aby klacz miała ogon i tem odezwaniem się niszczy całe rozpoczęte dzieło.

Opowieść królowej wzbudziła szmer nieukontentowania między damami, a wesoły śmiech w gronie młodzieńców. Gdy wszyscy wreszcie się uciszyli, Dionco zaczął w te słowa:
— Urocze damy! Czarny kruk, znalazłszy się między wieloma białemi gołębicami, mniej ujmy ich piękności przynosi niż śnieżny łabędź — takoż, gdy wśród ludzi rozsądnych znajdzie się człek mniej na rozsądku uposażony, nie tylko powagi ich rozumu zaćmić nie może, ale owszem blask jego podnosi i wszystkim tym ludziom krotochwilę wesołą zgotować może. Wszyscy przytomni tutaj są ludźmi roztropnymi i statecznymi, ja zasię mam w sobie nieco z natury wesołka. Ponieważ wadami memi przyrodzonemi doskonałość waszą tem lepiej na jaśnię podaję, przeto muszę wam być o wiele milszym, niźli gdybym przymioty wasze mojemi zaćmiewał. Jeśli zasię tak się rzeczy mają, waszą powinno być rzeczą dozwolić mi najbardziej przestronych obrębów, wśród których przewrotność mojej natury mógłbym swobodnie objawić. Nadto musicie cierpliwie wysłuchać tego, co wam opowiedzieć zamierzam, pamiętając, że nie z rozsądnym człekiem tutaj do czynienia macie. Posłuchajcie tedy wesołej, a niezbyt długiej krotochwili, z której nauczyć się będziecie mogli, jak ściśle wypełniać trzeba nakazy tych, którzy siłą czarów czegoś dokonać mogą.