Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
11.

Niespodziewaną wszyscy zięci trwogą,
Lękliwa biała płeć, ludzie podeszli,
Bogom oddaiąc oyczyznę ubogą,
Do swoich meszkit małe dzieci nieśli.
A ci, co duży y co się bić mogą,
Pod chorągiew się y do bębnów zeszli.
Co żywo — do bram bieży, mosty wzwodzi,
A król sam wszystkich z pilnością obchodzi.

12.

To sporządziwszy, nic się tam nie bawił.
Ale na wieżę szedł, którą uczony
Tak budowniczy przy bramie postawił,
Że z niey na wszytkie widać było strony.
Po Erminią ztąd zaraz wyprawił,
Którą był przyiął litością ruszony
Do siebie na dwór, kiedy iey dobyto
Antyochiey y oyca zabito.

13.

W tem iuż Klorynda była wyiechała,
A za nią hufiec iazdy szedł nie mały,
A żeby nazad łacny odwrót miała,
Argant iey czekał w bramie między wały.
Wszystkiem ochoty swoiem dodawała,
Ukazuiąc twarz y swóy wzrok zuchwały.
„Dziś się nam — prawi — trzeba dobrze stawić,
Y na początku co dobrego sprawić.“