Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
14.

Iako bespiecznie insze ptastwa miia
Orzeł, y leci pod samem obłokiem
Y pod słońce się tak wysoko wzbiia,
Że go naybystrszem próżno doyrzeć okiem:
Tak się łódź właśnie niebieska uwiia
Między okręty po morzu głębokiem;
Ani się żadney obawia pogoniey,
Ginie iem z oczu, próżno myślie o niey.

15.

We mgnieniu oka z Rufią się zrównała,
Która na pierwszem z Egiptu noclegu
W Syryey leży; ztamtąd kierowała
Do zbyt niepłodney Rynocery brzegu.
Potem wysokiey góry doiechała,
Wydaney w morze, niespuszczaiąc z biegu,
Którey gniewliwa woda nogi myie,
Co Pompeiego kości w sobie kryie.

16.

Do żyzney daley bieży Damiaty
Y widzi, iako siedmiorakie rogi
Nil ukazuiąc, śle trybut bogaty
Oceanowi przez wielkie odnogi.
Y miasto, które zbudował przed laty
Grekom wódz grecki — y mało co z drogi
Far, który wprzód beł obeszły wodami
Wysep, a teraz złączył się z brzegami.