Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
20.

Na larmę wszystko woysko w iedney mierze
Zgodliwe głosy wypuszczało swoie;
Wstanie wtem Goffred, y na się nie bierze
Swoiey zwyczayney na zchwał mocney zbroie,
Ale w co lżeyszem woiennem ubierze,
Iako się pieszy ubieraią w boie;
Gotowy między swoie szedł obozy,
A wtem do niego przyszedł grof z Tolozy.

21.

Ten widząc on stróy na Hetmanie nowy,
Zrozumiał iego umysł w oney dobie
Y przystąpiwszy rzekł mu temi słowy:
„Przecz zbroie nie masz zwyczayney na sobie?
Czemu w hełm zwykły nie ubierzesz głowy?
Tę nieopatrzność muszę ganić w tobie,
Że tak odkryty do szturmu wychodzisz;
Znać, że na sławę barzo podłą godzisz.

22.

Chcesz podobno leść na mur, iako tuszę.
Nie chcemy takiey śmiałości od ciebie:
Prości żołnierze, mniey potrzebne dusze,
Powinni w takiey odważać potrzebie.
Ty iżeś Hetman [prawdę mówić muszę]
Szanuy się dla nas, ieśli nie dla siebie;
Twem zdrowiem prawie wszystko woysko stoi,
Przeto mu odpuść, że się o nie boi“.