Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
77.

Tamże Bonfac; przy niem w piękny statek
Ubrana, iego Beata siedziała:
Gdzie iuż wielkiego rodu beł ostatek
Y wszystka męska linia ustała.
Ale y liczby y płci niedostatek
Cna iedynaczka hoynie nagradzała —
Piękna Matylda; tak czepiec pleciony
Przechodzi czasem sceptra y korony.

78.

Z oczu iey dzielność męska wychodziła,
Patrz iako biie hardego Normanda:
Znać beło, iako zbitego goniła,
Y doieżdżała w pogoniey Guiskarda.
Daley Czwartego Henryka gromiła
Y chorągiew mu [iako wielka wzgarda
Cesarska!] wzięła y Papieża potem
Na Watykanie posadziła złotem.

79.

Alcyus Piąty, to za nią, to z strony
Szedł, iak ów, co ią y czcił y miłował;
Lecz z Akcyusza Czwartego puszczony
Ród się w obfitsze gałęzie zaymował.
A Gwelf do Niemiec, o co beł proszony
— Syn Kunegundzin — w drogę się gotował.
Y tak piękny szczep rzymski rósł powoley
Na bawarskiego pola żyzney roley.