Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
86.

Coraz złotego popuszcza rzemienia,
A do rycerza tak mówi młodego;
„Napatrzyłeś się do woley korzenia
Pięknego drzewa rodzaiu twoiego,
A chocia z niego tak wiele plemienia
Bohatyrskiego szło z wieku dawnego —
Nie mniemay, aby miało przestać rodzić
Y żeby mu co starość miała szkodzić.

87.

A iakom ci tu twoich przodków sławnych
W miedzi ukazał wyrobione sztuki,
Którzy na świecie żyli za lat dawnych,
Takbych ci przyszłe rad ukazał wnuki
Y uczynić ich, iako starodawnych,
Znaiomych światu, bych miał zto nauki.
Widziałbyś także długie rzędy twoich
Potomków, niemniey sławnych z dzieiów swoich.

88.

Aleć się przyznam, że ia przyszłych rzeczy,
Zupełney zgoła nie mam wiadomości;
Ale iako to mdły iest wzrok człowieczy,
Iako przeze mgłę widzę te skrytości.
Iednak ci powiem, acz pono nie grzeczy
Twierdzić to — y ia nie mam zto śmiałości:
To, co mi ieden niedawno powiedział,
Co bez zasłony przyszłe rzeczy wiedział.