Przejdź do zawartości

Strona:PL Herodot - Dzieje.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sowi radość swoją z tego że żyje, ale i to oraz, że owych co go ocalili nie puści bez kary lecz zabije, i tak téż uczynił.

Takiemi to wielu czynami szalał Kambyzes przeciwko Persom i sprzymierzeńcom, pozostając w Memfis, stare groby otwierając i nieboszczyków przetrząsając. Wszedł téż do chramu Hefaesta i wiele naigrawał się z posągu; jest zaś ten posąg Hefaesta bardzo podobien do Potaików Foenickich, które oni na przodach trójrzędowców obwożą. Kto tych bożków nie widział, temu je tém oznaczę, że jest to naśladowanie (postać) Pygmejskiego człowieka. Wstąpił takoż do świątnicy Kabirów, do któréj nie godzi się wnijść nikomu innemu jak kapłanowi; tych posągów wiele nawet popalił naszydziwszy z nich. I one podobne są do owych Haefesta, ktorego mówią iż są synami. Owoż wszędzie mi jawném jest, iż Kambyzes szaleństwem był miotany wielkiem; nie byłby bowiem odważył się naśmiewać ze świętości i świętych obrzędów. Gdyby bowiem kto dając do wyboru wszystkim ludziom nakazał aby sobie ze wszystkich praw wyjęli najpiękniejsze, zastanowiwszy się wybraliby pewnie każdy swoje, tak to mniemają wszyscy iż najozdobniejszemi są ich własne. Nie podobna więc żeby inny człowiek jak szalony wystawiał takie rzeczy na pośmiewisko. Że zaś jest takie przekonanie o swoich prawach u wszystkich ludzi, wielu innemi dowodami wolno jest stwierdzić, i także następującym. Dariusz za swego panowania przywoławszy przytomnych Greków zapytał ich, za jakąby zapłatę zechcieli spożyć swoich pomarłych ojców; na co oni odpowiedzieli, iż za żadnąby tego nie uczynili. Dariusz zatém przyzwał tak zwanych Kalatiów indyjskich, którzy zjadają swoich rodziców, i spytał ich w obecności Greków rozumiejących rozmowę przez tłumacza, za jakąby nagrodę skłonili się spalić w ogniu swych ojców; a ci wielkim głosem zawoławszy ro kazywali mu nie bluźnić. Taka to jest wiara w tych sprawach, i słusznie zdaje mi się iż śpiewał Pindar[1] rzekłszy, iż obyczaj wszystkich jest królem.

  1. Patrz Edit. Pindari Boeckhii T. II. P. II. p. 640 sqq