Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stępku; gdyż do wszystkiego w życiu, można się przyzwyczaić, a najłatwiej do rzeczy występnych... Jest to do tego stopnia prawdziwe, że będąc więźniem Nazima Effendi myślałem nieraz:
— Ach! gdyby mama i Kyra były tutaj, nie narzekałbym na swój los.

Po ucieczce z złotej klatki, czułem się tak szczęśliwy że — (wybacz mi Boże), zapomniałem przez chwilę o matce i Kyrze! — nie bałem się już mojego tyrana. W tej samej chwili, gdy wyskoczyłem na ląd, żaglowiec podniósł kotwicę. Stałem nad brzegiem Bosforu i rzucałem za nimi przekleństwa:
— Idź, idź do wszystkich djabłów, zgniła ohydo, wstrętna potworo. Niech Wielki Bóg podniesie burzę, około twego przeklętego statku, gdy będziesz już na Czarnem Morzu. Niechaj morskie ryby pożrą twe ciało. Amen.
Szalona radość poniosła mnie przez ulice Galaty. Zacząłem biec we wszystkich kierunkach, przewracając ślepych żebraków, potrącając kupców i spokojnych przechodniów. Rozpierało mnie uczucie swobody. Przechodnie sądzili, że zwarjowałem. Jeden z nich nawet zatrzymał mnie, złożył ukłon pełen uszanowania i rzekł z uprzejmością, która pobudziła mnie do śmiechu:
— Synu beja! Oddajesz się nieprzystojnym rozrywkom, któreby napewno zmartwiły twego ojca. Jakie jest twoje dostojne nazwisko i gdzie twój guwerner?
Wybuchnąłem śmiechem: