Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Bliziński - Dzika różyczka.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
RADOMIR (do żony).

No, i cóż jejmość na to wszystko, panie dobrodzieju?

RADOMIROWA.

Męczennicy wymodlili u Boga łaskę dla swoich sierotek.

RADOMIR.

Złóżmy Mu dzięki... za nie... bo dla nas samych nic już nie pozostaje... robak wspomnień gryźć nas będzie do śmierci. (po chwili) Wszakto jutro będzie rocznica... pamiętasz?

RADOMIROWA.

Czy pamiętam! (rzucają się wzajemnie w objęcia, płacząc. Zasłona spada).


KONIEC.