Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Zagroba.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
59

nie widział. Rzekłbyś, patrząc na jéj życie prywatne, że nic dla niéj nie zostawało do życzenia, że opływała w szczęściu. Ojciec mówił mi ciągle z przekąsem. A co panie? ha? albo nieudało mi się wydać Anielki? albo nie szczęśliwa?
Matka wszystko wiedziała, ale dopomagała poczciwa, do heroicznéj komedyi, którą wszyscy grali. Anastazy codzień widoczniéj okazywał się człowiekiem bez serca. Rozumiał on żonę i coby miał ją cenić, coby miał wdzięczność prawdziwą i uwielbienie poczuć dla niéj, był tylko chłodnym dla oka troskliwym małżonkiem, z którego iskra uczucia nigdy niewystrzeliła! obojętny dla Anieli, nie myśląc wcale co jéj życie osłodzićby mogło, co uprzyjemnić, troszczył się tylko o siebie. Był to egoista jakich mało na świecie: ale że doskonale umiał grać rolę człowieka surowego uczciwego i ściśle sprawiedliwego, człowieka co spełnia sumiennie obowiązki: świat nigdy mu nic nie wyrzucał, nie dopatrzył się nawet w jego czynnościach, okrucieństw jakie popełniał. Żona kryła je starannie. Był to tyran domowy bez litości i serca, ale o tyranii znoszonéj przez Anielę z uśmiéchem, żywa dusza niewiedziała. Żona piérwsza zawsze go wymówiła, zawsze pochwaliła. On to przyjmował zimno, za obowiązek zapewne, i głową jéj za to nie kiwnął.
Tu to dopiéro Aniela, ukazała mi się prawdziwie wielką, prawdziwie świętą niewiastą.