Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pachołcy! hej wina! niepróżno wam gwarzę
Odbijcie gwóźdź stary w smolonym ankarze,
I lejcie do szklenic, do czarek.
Dymiący, niebieski nektarek.
Gdy krąży po rękach szklenica dostojna,
Nie będziem się troskać, czy pokój czy wojna,
Niezgoda, czy zgoda w narodzie
Niewiele nas wtedy ubodzie.
Któż wtedy się zmarszczył? kto tanka nie utnie?
Kto wtedy odrzuci piosenki i lutnie,
Kto zręczność wyborną ominie,
Zaśpiewać o lubéj dziewczynie?
Bogdajby dzień cały upłynął nam żywo,
I smutek przepędził i myśl frasobliwą,
A jutro na bój się powleczem,
Z pawężą, pancerzem i mieczem.

W pieśni zwycięzkiej Batoremu nuconéj, są ładne miejsca, ale rzecz rozwlekła, niema zapału i obrazu, jak i np. w skardze Budy u Janickiego. Jest to historia poetyczna elekcyi i panowania króla Stefana. Batory widział nierząd w Polsce, ale i wielką przyszłość narodu, gdyby ręka dzielna a bohatyrska zawładnęła jego losami. Więc poświęcił się. Król tam mówi do poety:

Będę pracował i ręką i głową
Nie gwoli biesiad — nie na taniec zową,
Widzę w tym kraju niesnasek tak wiele
Widzę, rozruchy, ale się nie trwożę.
One do czynu wołają cne męztwo
Bo gdzie się snadniéj laur zaszczepić może
Jako na polu, gdzie krew, a zwycięstwo?

Król poszedł na wojnę:

Szerokie rzeki, nieuhamowane
Musiałeś pętać mostami i promy,
Przechodzić góry, zamglone, zawiane,
Darć się na opok urwiste ogromy