Przejdź do zawartości

Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/507

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego stolicę. Pierwszy rozbiór oddzielił go od ojczyzny; Krasicki został poddanym pruskim. Była to wielka dla ojczyzny strata bo „książę biskup warmiński“ (tak go powszechnie nazywano) byt duszą towarzystw i literatury w Warszawie, w królestwie pruskiem zaś w obcym dla siebie znajdował się żywiole. Wyszło to na złe i samemu Krasickiemu; pominąwszy to, że stracił ojczyznę, krzesło w senacie i wpływ na losy ojczyzny, jeszcze mu znacznie obcięto dochody. Odtąd rad nie rad dworakuje w Berlinie. Była myśl przeniesienia Krasickiego na biskupstwo krakowskie, ale późniéj sam król odmienił pierwotny swój zamysł, gdy brata rodzonego Michała wolał uposażyć tą najbogatszą w Polsce katedrą. Raz tylko przez czas swojéj niewoli Krasicki odwiedził Warszawę i Ruś w 1784 roku. Wtedy powitał go wspaniały wiersz Trembeckiego: „Gość w Heilsbergu“.
Tacy ludzie jak Krasicki łamią przesądy, zwiastują nowy wiek, Stanowią epokę w literaturze. Nie wiek do nich ale oni do wieku przyszli. Krasicki posiadał żywość umysłu wielką, dowcip najlepszego smaku, zdolności wiele, językiem jako mistrz władał. Nie tak ogromne natchnienie poetyckie, jak łatwość nadzwyczajna gładkiego rymowania uderza w nim, zresztą pisarz pojęć klasycznych nie mógł być, albo był w rzadkich tylko razach poetą na wieszczów polskich czas jeszcze wtedy nie przyszedł. Talent Krasickiego głównie był satyryczny, satyra też jedynie w owym wieku działać mogła na jak najobszerniejszą skalę. Krasicki w prozie i wierszu znakomicie odznaczył się na polu satyry, płynął mu potokiem wiersz z pod pióra szczęśliwy, który snuł dowcip niewymuszony i samorodny; cudna była też jego polszczyzna, mianowicie w wierszu, wszędzie w nim przebijała wytrawność męża, co żył doświadczeniem, filozofia praktyczna, zdrowy rozsądek, dar spostrzegania. Śmiał się wtedy dowcipnie i złośliwie z wad i ułomności ludzkich, a umiał tak trafnie je podglądnąć, tak ostro wyśmiewał to, co w staropolszczyźnie było śmieszne! Satyra swobodnie panuje i w większych poematach Krasickiego, jak np. w „Monachomachii“, w któréj wyśmiewa erudycję i zabawy naukowe ówczesnych klasztorów; wiele tam żartu i dojmującej prawdy, lubo nieprzyzwoita rzecz była biskupowi drwić sobie z ludzi staropolskiéj szczerej wiary, którzy nic temu nie byli winni, że nie zabłysnęła do nich wcześniéj ogłada fran-