Przejdź do zawartości

Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/602

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to jego zdobycze, to oświecenie w dawnéj Polsce. Wszystkie pisma perjodyczne zarzucał swojemi pracami historycznemi, by najcelniejszą jaką ozdobą, ale nie budziły te badania iadnego interesu i spał naród. Zresztą prawda, że forma tych prac odstraszała. Lelewel nie umiał pisać pięknie, stylem gładkim a potoczystym. Wreszcie sława jego zaczęła się coraz więcej rozchodzić po świecie. Warszawa i Wilno wydzierały sobie nawzajem uczonego. Wilno wzięło pierwszeństwo, Lelewel został tam w uniwersytecie professorem historji. Tłumy młodzieży słuchały ożywionego, a przecudnego wykładu. Onacewicz żartował sobie z Lelewela, że pisma jego potrzeba przekładać na język polski, a przecież pojęła go ta młodzież, co miała tchnąć nowe życie w literaturze. Mickiewicz organem był tego powszechnego spółczucia młodzieży i wołał:

O długo modłom naszym będący na celu,
Znowuż do nas koronny znijdziesz Lelewelu!
I znowu cię obstąpią pobratymcze tłumy,
Abyś naprawiał serca, objaśniał rozumy...

W krótkich słowach streściwszy postęp dziejów ludzkości, tak kończy Mickiewicz natchnioną swoją apostrofę do mistrza:

Gdzież jestem Lelewelu! Jaka chęć uniosła
Opiewać morza, których nie tknęły me wiosła?
Poziomy płazik, orlej nabrawszy ochoty
Uczone myśleń twoich naśladować loty!
Wyręczaj mię, bo w polskiem dziejopisów kole,
Wyniosły jesteś, stanąć mający na czole!
Ty, co nie dozwoliłeś tylu księgom kłamać,
Z samego kłamstwa prawdę umiejąc wyłamać.
Znasz lepiéj trudne twojéj nauki ogromy.
Słodkości jéj owoców, sam lepiej świadomy,
Głosem, którym okrzyki i przyklaski wzniecisz.
Powiedz, jak tam zaszedłeś, skąd tak rano świecisz?
Na wierzchy, gdzie parnaska trzyma cię opoka,
Zwabiaj niższych łagodnym twego blaskiem oka,
Nie jedne już zyskałeś z godniejszych rąk wieńce,
Nie gardź tym, jakié wdzięczni składają młodzieńce.