Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
30
JAN III SOBIESKI.

Sassa była posłuszną, choć doznawała niedającego się opisać wstrętu do innych obecnych, a szczególniej do Jagiellony.
Zaśpiewała miękkim, dźwięcznym, przejmującym głosem:


Skowronek śpiewa wśród cienia,
Buja wśród nocy miesięcznej, —
Wszak znacie słodkie te pienia?
Wszak znacie odgłos ich wdzięczny?

A tam woddali coś leci,
A tam w oddali coś leci.
Jak gdyby gwiazdka świetlana, —
To mały chrząszczyk co świeci
W wigilię świętego Jana.

Lecz ciepły minie wnet dzionek,
Szron zimny padnie na łany,
I zmilknie śpiewny skowronek
I zgaśnie chrząszczyk świetlany;


Umilkła. Dały się słyszeć głośne pochwały w salonie.
— Pięknie śpiewasz dziewczyno! zawołała Jagiellona, — śpiew twój podoba mi się! Sama jesteś skowronkiem! Zaśpiewaj swoją piosnkę raz jeszcze!
— Czy każesz, panie? — zapytała Sassa Jana Sobieskiego.
Jagiellona patrzyła uważnie na niego i na dziewczynę. Djabelski wyraz przebiegł na chwilę jej piękną jak z marmuru wykutą twarz.
— Przywiązaną jest do was, daję słowo, panie Sobieski, jest wam wierną! — rzekła.
— Zaśpiewaj nam piosnkę o skowronku raz jeszcze, — rozkazał Jan.
Ślepa dziewczyna odśpiewała piosnkę powtórnie.
Gdy ostatnie dźwięki przebrzmiały, Jagiellona zwróciła się do siedzącego naprzeciw niej Jana Sobieskiego.
— Wyznam wam, że nigdy nie słyszałam służącej, któraby śpiewała tak pięknie, — rzekła, — kupię od was ślepą niewolnicę z Sziras, panie Sobieski.
Sassa słyszała te słowa... drgnęła.... rysy jej wyrażały niewypowiedziany przestrach.
— Jakże mógłbym sprzedawać Sassę, dostojna pani, — odpowiedział Jan, — nie jest ona już niewolnicą, jest sługą.
— Jesteście zbyt dobrym i wspaniałomyślnym, panie Sobieski. Zdaje mi się, żeście ją już popsuli. Tak być nie powinno! U mnie byłoby to zaraz inaczej! No, Sasso zaśpiewaj nam jeszcze jednę piosnkę!
— Czy rozkażesz, panie? — zapytała drżącym głosem niewolnica.
Oczy Jagiellony błysnęły ogniem.
— Tak jest, Sasso, słyszałaś, że państwo żądają twojego śpiewu.
Sassa drżącym z lekka głosem zaśpiewała:


Czy ludzie bawią się czy zbroją,
Ja wiem, to tylko, żem jest twoją,
Westchnieniem, pieśnią, każdym gestem,

Zostanę zawsze, zawsze twoją!
I choćbyś zdeptał miłość moją,


— Pieśń miłosna! — zawołała Jagiellona, patrzcie państwo, ślepa niewolnica wie i o tem, co to jest miłość.
W tej chwili dał się słyszeć głos Michała Wassalskiego.
— Chodź tu skowronku! Daję słowo pięknie śpiewasz! Muszę wynagrodzić cię za to.
Dziwny przestrach przejął Sassę, gdy usłyszała te słowa. Wydało jej się, jak gdyby już słyszała ten głos owej strasznej nocy, kiedy Jakób Sobieski