Przejdź do zawartości

Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bicielem starych bronzów; papa mi kupił cudowny zegar francuski, stary bronz Ludwika XV, może go pan zechce zobaczyć, stoi w sąsiednim gabinecie. Ciekawam, co pan o nim powié?
Mówiąc to, wstała i skierowała się do przyległego pokoju; oprócz mnie nikt za nią nie poszedł.
Gdy znaleźliśmy się po za cienką jedwabna portyerą, ona stanęła nagle, usta jej drżały i cała była wzburzona — ja uczułem, że blednę, nogi trząść się podemną zaczęły.
— Janie — szepnęła z dziwną jakąś gwałtownością, chwytając mą rękę. — Janie, bądź dziś w ogrodzie, tam, tam, ty wiesz, tam, gdzie w przeszłym roku — przerwała na chwilę, głosu jej zabrakło. — Mam ci coś bardzo ważnego powiedzieć.
W tej chwili usłyszałem za portyerą brzęk ostróg.
— Jakież wrażenie robi na panu ten bronz? — rzekła panna, zmieniając nagle głos i opanowując zupełnie owo wzruszenie.
Zwróciłem oczy na zegar. W tej chwili książę wszedł do gabinetu.
Nie pamiętam już, co odpowiedziałem na zapytanie Anny; wiem tylko to, że wnet wywiązała się rozmowa pomiędzy nią a księciem; ona mówiła żywym, nerwowym jakimś głosem; słowa i zdania pokaźnego oficera kazały mi się odrazu domyśleć, że jest on głupi i ciężko myślący. Mogłem się wreszcie mylić wówczas; byłem bowiem niezwyczajnie wzruszony, nerwy moje znajdowały się w straszliwem naprężeniu; uczułem, że dłużej nie jestem w stanie znajdować się tu pomiędzy tymi ludźmi, bo... bo zaczynałem tracić panowanie nad sobą.
Szepnąwszy niezdarnie kilka słów pożegnania, wyszedłem. Zanim opuściłem przedpokój, słyszałem najwyraźniej wesoły śmiech i basowy dźwięk głosu świetnego oficera; choć słów złowić nie zdołałem, byłem jednak pewny, że to ze mnie się śmiał ten gwardyjski niedźwiedź.
Zacisnąłem tylko pięście, stłumiłem szalony wybuch gniewu, który w pierwszej chwili nakazywał mi wrócić i szukać