Przejdź do zawartości

Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakie sprowadziłem od owej ucieczki, tak dziwnej. Musiałem dopuścić się czegoś niesłychanie tchórzliwego, musiałem naruszyć tą bezsensowną ucieczką jakiś głęboki ład świata, bo od tej chwili spoczęła na mnie klątwa. Nie mam tu na myśli trudności, jakie mnie spotykały, ale to, że od owej chwili nie miałem w niczym wytrwałości i spokoju. Powiem ci, siostro, że odtąd żyłem życiem niedobrym, życiem, na którym nie spoczywała łaska. Było to życie człowieka, któremu nie odpuszczono jego winy. Wyrażam to twymi własnymi słowy, co do mnie, to jestem człowiekiem zbyt świeckim i mógłbym powiedzieć o sobie, że żyłem jak drański awanturnik, zbłąkany pies, oszukańczy agent i dalibóg wszystko, co najgorszego wyobrazić sobie mogę. A to wszystko dlatego, że w danej chwili haniebnie zawiodłem. Byłem zbyt próżny, pusty i wewnętrznie niedojrzały, abym mógł stawić czoło czemukolwiek, gdy nagle zetknąłem się z pełnią życia. Nie wiem, jakby ci to, siostro, powiedzieć, ale mam na myśli coś, co jest ładem i stałością, rozwiązaniem i powinnością, spokojem rzeczy na wieki załatwionych.
— Jeśli prawdziwa rzeczywistość jest czymś, co istnieje, a więc i trwa, tedy uciekłem przed rzeczywistością. Była to ucieczka przeklęta, bo już do niej drogi nie odnalazłem. Ty nie wiesz, siostro, jaka pusta i próżna jest wszelka niegodziwość. Musi się ona ciągle odnawiać, ale daremny to wysiłek! Człowiek niedobry nie dopełni samego siebie, a bluźnierca, morderca, zazdrośnik albo rozpustnik żyje życiem dziwnie kusym i nieustalonym.
— Ach, nie mogę scalić swego życia. Widzę same ułomki, same kruszyny, same kawałki nie dające się ułożyć w żaden obraz. Daremnie, daremnie dręczymy się swoimi marnymi i złymi sprawkami. Uczynki nasze są bez związku i nie ma w nich porządku, wszystko jest tylko śmieciem i okruchami i chaosem bez głowy i stopy. Tak jest, tak jest, amen. Nie, ty, siostro, nazywasz to złym sumieniem.