Przejdź do zawartości

Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Uważam traf i działanie za wręcz sobie przeciwne rzeczy: traf bowiem szczęśliwy bywa, zdaniem mojem, wtedy, gdy, nie szukając, natrafiamy na coś nam potrzebnego; jeżeli zaś nauką i pilnością dokonywamy czegoś dobrego, uważam to jako szczęście, osiągnięte pracą, i ludzie, ożywieni taką dążnością, wydają się mi szczęśliwymi. Najlepszymi też i najmilszymi bogom są wśród rolników ludzie, rolnicze sprawy dobrze prowadzący, wśród lekarzy — lekarskie, wśród mężów stanu — sprawy państwa. Ten zaś, kto nic dobrze nie wykonywa, nie jest ani pożyteczny, ani miły bogom.


ROZDZIAŁ X.
Rozmowy Sokratesa z malarzem, rzeźbiarzem i zbrojownikiem o zadaniu ich kunsztów.

Przynosił dalej Sokrates pożytek i temi rozmowami, jakie przy sposobności prowadził z ludźmi, znającymi kunszt jaki i zajmującymi się nim dla zarobku. Tak. np. przyszedłszy raz do malarza Parrasiosa[1], zaczął z nim rozmowę od takiego pytania:

— Czy malarstwo jest odtwarzaniem rzeczy widzianych? Wszak wy staracie się naśladować wszelkiego rodzaju ciała: wklęsłe i wypukłe, ciemne i ja-

  1. W tym czasie był to jeszcze człowiek młody i początkujący artysta; czas największej sławy jego przypada już po śmierci Sokratesa.