Strona:PL Lange - Stypa.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozmaite miasta, gmachy, muzea, pejzaże, góry, rzeki, jeziora — przeto miał niewyczerpane źródło motywów do rozmowy o dalekich krajach, o urządzeniach ich życia, o ich zabawach i pracach, o ich kobietach i poezyi; był rozmiłowany w sztuce i literaturze; grał i śpiewał z niemałym talentem i znał wszystkie nazwiska aktorów i aktorek w Niemczech, we Francyi i w Anglii; gdy zaś opowiadał treść jakiej sztuki i grę artystów — odrazu sam się zmieniał niby w danego aktora — i mimowołi sztukę odgrywał. Stefania patrzyła w niego jak w tęczę — i, nieświadomie, wchłaniała w siebie to wszystko, co Kaźmierz jej mówił o Italii, Szwajcaryi, Hiszpanii, Prowancyi, o Szkocyi i Islandyi.
Odtwarzanie scen teatralnych poprostu wyczarowywało z duszy Stefanii jej wewnętrzną treść, jej duszę urodzonej aktorki, któraby zresztą prawdopodobnie nigdy na prawdę nie została aktorką. Kaźmierz ze Stefanią widywali się też nieraz i w nieobecności męża; uprawiali wspólnie śpiew i muzykę — co jest w ogóle drogą niebezpieczną. Pewnego dnia oboje poczuli w sobie jakąś nową duszę, jakieś nieodparte i niezwyciężone rwanie się ku sobie. Ilekroć Stefania zamknęła powieki, natychmiast ukazywała się jej twarz młodzieńca; a Kaźmierza potrzykroć budził w nocy zapach włosów tej kobiety albo blask jej źrenicy, półjawnie widzianej. Zaczęli się dręczyć, zaczęli się czuć nieszczęśliwymi bez wzajemnej obecności. — Poszukiwali siebie nieustannie, a ponieważ Transalpińscy i sami przyjmowali niemało osób i w wielu domach bywali, Stefania wciąż to u siebie, to u znajomych widywała się z Kaźmierzem, prawie codziennie. Zdaje się, że ta ich wzajemna sympatya nie uszła baczności ca-