Przejdź do zawartości

Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szukiwań, lecz co noc śnią o zaginionym przyjacielu i gorzkie sobie robię wymówki, że mu na ową schadzkę nie towarzyszyłem.
To mi zatruwa życie, dotąd spokojne i szczęśliwe.
— No, nie martw się tak bardzo! Może jeszcze otrzymasz jakie wiadomości o twym przyjacielu. Niepodobna, żeby tak zginął bez śladu! — pocieszała Ralfa matka, gładząc jego gęstą czuprynę, jak gdyby był małem dzieckiem.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Pewnego rana, obudziwszy się ze snu, Ralf ze zdumieniem ujrzał na stoliku, obok pióra i kałamarza, które zwykle były w sąsiedniej pracowni — zapisany papier. Zawierał on skreślone pismem Roberta słowa:
„Nie niepokój się tem, co się ze mną stało. Rozstrzygam nadzwyczaj ważne zagadnienia, lecz wkrótce powrócę. Usilnie proszę, nie martw się o mnie i nie próbuj się dowiedzieć, w jaki sposób przesłałem ci wiadomość o sobie.
Robert Darvel.“

— Eh! — zawołał naturalista — to są żarty! Robert powrócił i pewnie wszedł do mnie oknem, aby mi spłatać tego figla!
Ale okno było o dwadzieścia stóp nad ziemią, a pod niem, w małym ogródku, spędzał noce pies zły i silny, który nie znał nikogo, prócz swoich państwa.
Poczciwy Ralf miał kilka dni rzetelnego strachu. Wszystko, co wiedział o życiu zagrobowem, spirytyzmie, widzeniach — odżyło w jego pamięci!