Przejdź do zawartości

Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Jak tu nie wziąć, gdy coś blizko —
Myśli sobie wnuk Rocha.
Słowem, czy po kosisko,
Czy po hołoblę,
Czy po wiele, czy po trocha —
Wszyscy na groblę.

Mozolne budowanie, ale snadne psucie.
Przetarli chłopi tamę, niby wiecheć w bucie.
Widząc taką gospodarkę,
Pomrukiwał staw czasem, jak Miś, gdy łup wietrzy.
Krótko mówiąc, nie przeszło lat dziesiątków ze trzy,
Znalazłszy w tamie tu i owdzie szparkę,
Wciskał w nią staw rozjarzmiony
Strumienie, jak lis pazury
Wtyka
Między przęsła kurnika.

Wiosna! wiosna! — odrodzenie, choć nieraz i zguba.
Pękła lodów łuska gruba.
Z chlupotem zgiełcznym rzeczki, rowy leją męty
W rzek gardziele. Staw zaryczał wzdęty.