Przejdź do zawartości

Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KRUK I LIS

Kruk siedział na gałęzi, trzymając w dziobie kawał sera. Ujrzał to Lis i mówi: »Słyszałem, że pan ślicznie władasz tenorem, i że to u was rodzinne. Zaśpiewaj, proszę«. Kruk zjadł naprzód ser, a potem rzekł: — »Czy masz pan młodszego brata? Tak? a więc przyjdź z nim jutro, o tym czasie, w to miejsce, to wam powiem, żeście kpy obadwa. Czy nie wiesz, że jestem tym samym krukiem, którego już rak wystrychnął na dudka wychwalaniem przodków. Malo accepto stultus sapit — wiesz pan. Czytałem, i, ostatecznie, albo się korzysta, albo nie. Pan, widzę, masz jeszcze dużo starej naiwności, chociażeś lis. Żegnam«. I odleciał.