Przejdź do zawartości

Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

również znakomicie wypróbowany i niezawodny. Dźwięk szlachetnego metalu na szyi, szelest jedwabiu, wspaniałość kształtów w każdym poszczególnym ruchu, posiadają swą moc przyciągania i oczarowania. Środki te zastosowała przeciw niemu z rozwagą i pewnością zwycięstwa. Nagle zatrzymała się przed nim i poczęła mu poprawiać krawatkę, co wywołało w nim takie wrażenie, jakby go kto nożem dotknął.
Wiedziała już teraz, że należy do niej w zupełności, usiadła więc napowrót na poprzedniem miejscu i wezwała go, aby jej odgarnął włosy na czole. I... stało się. Dłużej już bronić się nie mógł. Chwycił jej rękę i począł ją okrywać pocałunkami.
Ona potrząsnęła głową i zaśmiała się szyderczo, a z oczu jej błysnęła jakaś złowroga myśl. Wtuliła się w futro, woniejące zapachem dzikiego zwierza, czyniąc wrażenie zaczajonej tygrysicy, która ukrywa zdradliwe pazury, gotowa jednak każdej chwili do skoku.
On mógł śmiało wykrzyknąć: »Kobieto, jesteś niemiłosierna w swej piękności«, lecz opanował się i mruknął drżącym głosem:
— Pani jesteś okrutna!
Popatrzyła nań z podełba dziwnym wzrokiem i niewahając się wiele, wymierzyła mu policzek. Był to policzek mistrzowski, który drżącą ofiarę jej niegodziwego kaprysu rzucił do stóp bez litości i miłosierdzia. Po tym szlachetnym czynie rozśmiała się głośno, ukazując rząd iście wilczych zębów, podczas gdy on klęczał u jej stóp, ukrytych w niedźwiedziem futrze. Skorzystała z tego okrutnica i natychmiast obiema nóżkami stanęła mu na barkach. To przydeptanie, ten ucisk wydał mu się słodszym, niż wymuszony całus. W tej chwili chwyciła jego prawie dzięcięcą twarz w obie dłonie, skierowała ją ku sobie i szepnęła, jak kuszący wąż:
— Kochasz mnie?
On milczał.
— Chcę, żebyś mnie kochał — szeptała dalej, a drżące jej usta szukały jego ust.
— Chcę być twoim niewolnikiem — odrzekł młodzieniec, uwolniwszy się na chwilę z jej objęć i patrząc