Przejdź do zawartości

Strona:PL London Biała cisza.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pobiegły chyżo w pogoń za dwojgiem pierwszych.
W drodze nie rozmawiano — trudności podróży nie dozwalają na taki zbytek. Ze wszystkich ciężkich prac, najcięższą jest podróżowanie w okolicach podbiegunowych. Szczęśliwy jest ten, kto może przejechać cały dzień, nie wymówiwszy ani słowa, zwłaszcza, jeśli podróżuje ubitym śladem, ale ze wszystkich uciążliwych prac, najuciążliwszą jest torowanie drogi. Mimo szerokie, dziurkowane łyżwy, co chwila pada się w śnieg po kolana. Potem trzeba podnieść nogę do góry, prosto do góry — biada, jeśli zegnie się ją w bok, chociażby na jeden jedyny cal, dopóki całej łyżwy nie wydostanie się ze śniegu; podnosi się nogę nad poziom śniegu i stawia się ją naprzód; potem trzeba podnieść na pół łokcia drugą nogę. Jeżeli temu, kto robi to poraz pierwszy, uda się ani razu nie podwinąć łyżwy pod siebie, a padając, nie zapaść się w miękką, zdradliwą pierzynkę; jeżeli nie porzuci tej pracy, do cna wyczerpany, nie ujechawszy jeszcze dwustu nawet kroków; i jeżeli w ciągu całego dnia ani razu nie wpadł między psy i nie zaplątał się w ich uprząż, — to ma zupełne prawo na noclegu wleźć w swój worek do spania z czystem sumieniem i z taką dumą w sercu, jakiej człowiek, który tego nie dokonał, nigdy zrozumieć nie zdoła. A kto w ten sposób uszedł dwadzieścia snów — temu mogą pozazdrościć bogowie.
Godziny biegły, a podróżni, przejęci tajemnym lękiem przed wielką Białą Ciszą, w milczeniu zdążali naprzód. W naturze istnieje wiele różnych