Przejdź do zawartości

Strona:PL London Biała cisza.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lizać swe rany, skarżąc się gwiazdom na nieszczęsny swój los.
Okazało się, że zniknął cały zapas suszonego mięsa wielorybiego i zostało zaledwie pięć funtów mąki; i to na zgórą dwieście mil drogi wśród pustyni.
Rut wróciła na swe miejsce przy boku umierającego, a Kead zaczął krajać w kawałki ciepłe jeszcze mięso psa, którego czaszkę w bitwie Rut zmiażdżyła uderzeniem topora; mięso starannie schował, wnętrzności zaś i skórę oddał reszcie psów na pożarcie.
Nad ranem przyszło nowe nieszczęście — zwierzęta zabrały się do siebie; pierwsza padła Carmen, która jeszcze dyszała — resztkami sił czepiając się życia; cała sfora rzuciła się na nią, nie zważając na razy, sypiące się im na grzebiety; psy ryczały i wyły z bólu, ale nie można ich było rozpędzić, dopóki nie pożarły nieszczęsnego stworzenia do cna — z kośćmi, skórą i szerścią.
Malmut Kead wziął się do roboty, mimowoli słuchając majaczeń umierającego towarzysza. Przygotowywał jednę z tych powietrznych kryjówek, w których myśliwi przechowują zapasy mięsa, by zabezpieczyć je przed żarłocznością psów i wilków. Rut pilnie przyglądała się każdemu jego ruchowi; nachylił ku sobie wierzchołki dwóch młodych sosen i przyciągnąwszy je do samej prawie ziemi, związał rzemieniami z jeleniej skóry. Potem, uspokoiwszy batem rozdraźnione psy, zaprzągł je do dwóch par sani, przełożył na nie cały ładunek,