Przejdź do zawartości

Strona:PL London Biała cisza.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedział Malmut Kead, — i trzeba dobrze pilnować psów, bo zrobiły się bardzo złe. Przy pierwszej lepszej sposobności mogą się na które z nas rzucić.
— I pomyśleć, że niegdyś byłem prezesem związku chrześcijańskiego i nauczycielem w szkole niedzielnej. — Mayson powiedział to obojętnym tonem, ot, tak sobie, byle coś powiedzieć i z zamyśleniem spoglądał na swoje mokassyny[1], z których buchały kłęby pary; wkrótce jednak z zadumy wyrwała go Rut, podając mu garnuszek z kawą. — Dzięki Bogu, że mamy przynajmniej herbatę. A wiecie, że ja widziałem, jak ona rośnie w Tenessy. Co jabym teraz dał za talerz gotowanej kukurydzy! No, nie martw się, Rut, już niedługo będziesz przymierać głodem i nosić mokassyny.
Na te słowa, twarz kobiety rozpromieniła się, a w oczach jej odbiła się bezgraniczna miłość dla białego pana — przed nim nie widziała ani jednego przedstawiciela białej rasy i wogóle nie spotkała mężczyzny, któryby traktował kobietę, jak człowieka, nie zaś, jak bydlę robocze.

— Tak, Rut, — ciągnął dalej mąż, z trudnością wysławiając się tym łamanym djalektem, w którym jedynie mogli się ze sobą porozumieć, — bądź jeszcze jakiś czas cierpliwa, a potem wszystko sprzedajemy i jedziemy w daleki kraj. Bierzemy łódź białego człowieka i płyniemy przez słoną wo-

  1. Mokassyny — skórzane obuwie.