Przejdź do zawartości

Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Ramir.

Czy podobna? Djabełże umie pisać? Lecz cóż tam pobazgrano?

Don Felix (czyta).

„Prawa gościnności są, święte; Don Felixie, szlachetne sérca, zawsze ie zachowywać umieią. (mówi) Ach, Ramirze, zgubiony iestem...

Ramir.

Czy to Hrabia iest djabłem?.

Don Felix.

Ach wszystko odkrył.

Ramir.

Co za nierozsądek, zostawiać na stole list nie zapieczętowany. Nagrodzisz Pan sowicie za swoią nierozmyślność — Proszę pamiętać co ieden mędrzec raz powiedział w téy mierze...

Don Felix (zamyślony).

Coż pocznę?

Ramir.

Jeżeli do drzwi potrzebne są zamki i kłótki, więc tym bardziéy listom koperty i pieczęci są nieodbite i konieczne. Czyż nie prawda? nie zamknięte iluż nieszczęść siały się przyczyną? ileż kobiet przez nie, swóy honor straciło? ilu rozwiodło się mężów?

Don Felix.

Chcę znaleśdź Króla i poradzić go się