Przejdź do zawartości

Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/713

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.
5. Tak zwany fundusz pracy.

Kapitaliści, zarówno jak inni uczestnicy wartości dodatkowej, naprzyklad właściciele ziemscy, ich świta oraz ich rządy, corocznie trwonią pokaźną część wytworu dodatkowego. Prócz tego zachowują w swym funduszu spożycia mnóstwo przedmiotów, które się zużywają powoli i które mogłyby znaleźć zastosowanie w reprodukcji; wreszcie używają wielkiej ilości sił roboczych do posług osobistych, a przez to czynią te siły nieprzydatnemi dla produkcji.
A więc kapitalizowana część bogactwa nie jest nigdy tak wielka, jakąby być mogła. Wielkość jej, w stosunku do całości bogactwa społecznego, zmienia się wraz z każdą zmianą w podziale wartości dodatkowej na dochód osobisty i na kapitał dodatkowy; stosunek zaś, na którego podstawie dokonywa się ten podział, podlega ciągłym zmianom, pod wpływem warunków, których w tem miejscu nie możemy bliżej rozpatrzeć. Wystarczy tu stwierdzić, że kapitał nie jest wielkością stałą, lecz jest elastyczną częścią bogactwa społecznego, podległą ciągłym wahaniom i zmianom, w zależności od podziału wartości dodatkowej na dochód i na kapitał dodatkowy.

Widzieliśmy dalej, że nawet przy danej wielkości funkcjonującego kapitału wcielona doń siła robocza, wiedza i ziemia (a przez ziemię w ekonomji rozumiemy wszelkie przedmioty pracy, których przyroda nam dostarcza bez spółudziału człowieka), są czynnikami elastycznemi, które w pewnych granicach mogą rozszerzyć pole jego działania, niezależnie od jego wielkości. Pominęliśmy przytem wszelkie stosunki obiegu, za których sprawą ta sama masa kapitału może osiągać bardzo różne wyniki. Pominęliśmy również wszelki racjonalniejszy układ istniejących środków produkcji i sil roboczych, dający się planowo i bezpośrednio uskutecznić, gdyż założeniem naszem są szranki produkcji kapitalistycznej we właściwych jej granicach, a więc nawskroś żywiołowo wyrosłej formy społecznego procesu produkcji. ekonomja klasyczna zawsze była skłonna pojmować kapitał, jako wielkość stałą, stale dającą te same wyniki. Lecz przesąd ten został podniesiony do godności dogmatu dopiero przez arcyfilistra Jeremjasza Benthama, tę czczą, pedantyczną i gadatliwą wyrocznię rozsądku mieszczańskiego w 19 wieku[1]. Bentham jest tem

  1. Por. m.in.: J. Bentham: „Théorie des peines et de récompenses. Trad. Et. Dumont. 3-me éd. Paris 1826“, t. II, ks. 4, rozdz. 2.