Przejdź do zawartości

Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jesteś złośliwy, kapitanie. Nie godzi się mówić źle o umarłych... Proszę cię, podaj mi rękę, muszę z tobą pomówić w imieniu pewnej osoby, która jest bardzo niezadowolona z ciebie.
Kapitan z uszanowaniem ujął jej dłoń i przeszli do ustronnej framugi. Hrabina odchodząc, odwróciła głowę, i jeszcze raz spojrzała na Bernarda, który nie wiedział, co się z nim dzieje.
Wtem ktoś uderzył go po ramieniu. Młodzieniec obejrzał się i ujrzał przed sobą barona de Vandreuil, który wziął go na stronę, żeby z nim pomówić.
— Kochany przyjacielu — rzekł do niego — jesteś nowicyuszem w Paryżu i może nie wiesz, jak wypada ci postąpić.
Bernard spojrzał na niego, nic nie rozumiejąc.
— Twój brat jest zajęty w tej chwili i nie może ci udzielić dobrej rady — mówił dalej baron Vandreuil — pozwól, że ja go wyręczę.
— Nie wiem, o co chodzi.
— Przed chwilą zostałeś obrażony. Jestem pewny, że właśnie myślałeś o tem, jakby się zemścić.
— Zemścić? Za co? Na kim? — dopytywał się Bernard.
— Czyż mały Comminges nie popchnął cię w obecności całego dworu? Wszyscy to widzieli są pewni, że weźmiesz do serca tę sprawę.