Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.





Idziesz tu ze mną w zamarłe pustynie,
gdzie rzeka szemrząc w cyparysach płynie —
a niebo jasne rozpala pożogą,
jak skrzydła duchów co wzlecieć nie mogą.

Czarne djamenty — oczu twych latarnie —
wiodą mię w zimne lodowe zasłony —
i jako Dante błądzę potępiony,
gdy mu ostatnia gwiazda zgasła w Arnie.





Na maszcie moim Wega się żarzy —
a na dnie zimna puszcza korali —
fala wyjąca dziko się żali,
jak widmo tęskne umarłej twarzy.