Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w kadry szykować chłopów co walniejszych, igrać ze Śmiercią tak, jak ona igra ze świętościami istnień, w kobietach widzieć nie anhelice, ale Praiły.
A jeśli, którą trzeba poskromić — to tak, jak uczynił któryś wojewoda w Pamiętnikach Paska — co ostrogi przywiązał sobie do kolan — i tak poszedł do małżeńskiej łożnicy swej niewiernej. Wtedy i ta przestałaby mdłą być polską niewieścią zaciereczką.
Arjaman musiał iść czarnym glebem w mroku ku przełęczy, na której wicher zrywał skały i miotał w niedosłyszalne dno przepaści morskiej. Księżyc już był na wierzchołku nieba i oświecał nisko pod Arjamanem płynące zwały chmur, niby zamieć śnieżną.
W mroku rozmyślał nad jedynem słowem.
Nad jedynem słowem, jak określić tego Ducha, który to wszystko utrzymuje i niszczy?
Gdyż Karma jest tu pojęciem pastorskim. To że dziecko umiera w konwulsjach, nie może wypływać jako zadośćuczynienie z win poprzednich, ani też jako cement przyszłości. Już i Chrystus powiedział głęboką rewelację bezwinności cierpienia, mówiąc o wieży w Sychem, która się zwaliła przypadkowo na tłum. Arjaman nie był religijnym fanatykiem, jednakże rozpoczął teraz jakby proces z Bogiem, silił się aż po rękojeść wbić miecz swemu przeznaczeniu. I wiedział, że to niedorzeczne mścić się na skale, która przywaliła mu serce. Lecz nie mógł przytłumić straszliwego zarzewia gniewu, który w nim palił się niewidzialny, straszny, jak pożar w kopalniach nafty.
Nie było na kim poszukiwać winy. Zaczął siebie oskarżać w sposób niezmiernie ostry inkwizytorski. Wprawdzie rozumowo biorąc, cóż mógł był poradzić na