Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skowyżem Pamiru i jeziorem Rakszasów wśród zamarzłych, niebosiężnych gór Hiamawatu...
Jestem — a nie będę: choć moje słowa zabrzmią w ustach i duszach innych ludzi — nie będę! i żaden Mesjasz — żadne zaklęcie nie zmusi mnie — liść zerwany i uniesiony w ciemną zatokę śmierci, abym wrócił znowu w obłędny bór życia!
Skrzydłami wieści Czarny Bóg we mnie skuty do gór olbrzymszych, niż Kaukaz, przeświecony gwiazdami groźniejszemi, niż Wega, Algol, Erydan i Krzyż południowy: to bóg Thot, mistrz wyklętej Magji.
Modlę się do Ciebie, Twórco mroku we mnie, Twórco tych szalejących mórz w ciemnościach, które wyją szturmem na górach lodowych!
Modlę się meteorami, które przelatują nad milczeniem w otchłani: krótkim mignięciem ostrza w chmurze lęcących widm; wlokącą się nicią Arjadny w labiryntach bez czasu i przestrzeni; lub uroczyście wolno wtaczając się, jakby posągiem Światowida na rydwanie ku mrokom i zagasając tak nagle, jakby pękło serce.
Stoję pod drzewem Niewiadomości, przykuty łańcuchem do ramion krzyża, który nie wiem kogo ma zbawić? rozświetlany fosforescencją wewnętrzną, jak świętojański owad, mający lampy z zielonych szmaragdów.
Wzywam Cię — lecz jesteś już! błagam Cię — lecz oddajesz mi już samego siebie! korzę się przed Tobą, a widzę Cię już u nóg moich: Ty straszliwy, niewyrażalny, jedynie istniejący Twórco bólu, który jest królestwem godnem mnie — bo nieskończonem aż po ostatni bezkres.
Mówił Sfinks: Mów, Duszo, zwolna i w majestacie Anamnezy wielu tysiącoleci — skąd idziesz, kto jesteś, pod tym niebem, starszem, niż wszystko, co się da objąć mirjadami manwantar? — mów i odgadnij — lub zgiń!