Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Go będzie nadal! On zostanie wiecznym zwycięzcą wrogów Chrystusa i swoich!
NARÓD: Mnogie lata, mnogie lata, na mnogie lata!
ŚPIEWACY: Mnogie Wam czasy, Boskie Mocarstwo!
NARÓD: Mnogie Wam czasy, Boskie Mocarstwo, mnogie Wam czasy, mnogie Wam czasy!
ŚPIEWACY: Mnogie Wam czasy, namiestnicy Najwyższego, mnogie Wam czasy wraz z Augustami panującymi i w porfyrze urodzonymi dziećmi.
Długoletnim Wam umocni Bóg świętą monarchię Waszą na mnogie lata!
NARÓD: Mnogich Wam lat, wybrańcy św. Trójcy! Święci, święci, święci!
ŚPIEWACY: Mnogich Wam lat, monarchostwo Rzymian!
NARÓD: Długoletnim Wam umocni Bóg monarchię Waszą na mnogie lata! Święci, święci, święci!
(Podchodzi ku jeńcom słowiańskim w więzach — za mnicha przebrany Kalocyr, udając iż nawraca ich do wiary, ukazuje im wszystko i objaśnia).
KALOCYR: Za rozblaskiem tej sali Złototronowej mrocznieją wieże fortecy Bukoleont, postawionej dla obrony Bazileusów przed wściekłością ludu.
Straż pałacu jest zbyt słaba, aby mogła podołać rozwścieklonym partjom cyrkowym i tym potwornym, walczącym z ortodoksją, sektom Monofizytów, Nestorjanów, słowiańskich Bogumiłów, i ile ich tam jest!
Nad czeluściami Gehenny miasta krwawi się we wschodzącym księżycu kościół Świętej Mądrości z dziewięciu kopułami i krzyżem złotym, który widać daleko aż na Egiejskim morzu.
Dobrze, woje, iżeście tu spoczęli, bo nadpływa chmura