Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Oto lista tych, których należy wygnać dla bezpieczeństwa tronu, a przedewszystkiem znieść prawo, ujmujące dóbr klasztorom! Złoto między mnichów rozrzucić, aby świecił nieskazitelnie djadem.
J. CYMISCHES: Mam władzę, którą mi dało Fatum zabrudzonemi rękoma. Ha — podzielę się razem z Teofanu! Jej oczy były mem przeznaczeniem. Wieczną ma w sobie młodość — jak jutrzenka. Wezmę ją na mój rydwan.
(Wchodzi Witeź Żórawjon przez komin. Do B. Teofanu).
WITEŹ ŻÓRAWJON:

Pani Pana zabiła:
radosną słyszę wieść —
tyłeś się natęskniła,
możem już na tron sieść!
Z moim rodowym klejnotem
nie lękaj się żadnych plam —
mój hełm jest z końcem złotym,
drżą chamy u mych bram!...
Wprawdzieś Pana zabiła,
lecz ty z miłości wrzesz —
słodycz mię zemroczyła...
Będziesz moją? śpiesz.

B. TEOFANU: Tyś wszakże bezlotek — nacóż ci Orlica?
WITEŹ ŻÓRAWJON:
Chciałem Ci iść na rękę — jeśli nie —
Rycerz Artusowego Stołu odjeżdża — i adje!
(Wchodzi Teodora i Patryarcha, trzęsący się starzec).
J. CYMISCHES: W takiej chwili przychodzicie się targować? później!
X. TEODORA: Przyszłam, aby spojrzeć w oczy tej, która idzie do celi wilgotnej i zimnej, aby już nie wyjść