Przejdź do zawartości

Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dała w Oxfordzie młodzież wioślarska, i nie więcej swą pracą zakłopotanych; zewnętrzne suknie złożone były porządnie na jeden stos przy brzegu drogi pod strażą sześcioletniego chłopca, obejmującego ramieniem ogromnego buldoga, który tak wyglądał rozkosznie leniwy, jak gdyby ten dzień letni wyłącznie dla niego został stworzony. Patrząc na stos ubrań, spostrzegłem połysk złotego i jedwabnego haftu, z czego wnioskowałem, że niektórzy z robotników posiadali gust pokrewny gustowi Boffina z Hammersmith. Obok ubrań znajdował się spory kosz, zdradzający zawartość złożoną z zimnego pieczywa i win; pół tuzina młodych kobiet stało obok, obserwując pracę robotników, których warto było obserwować, bo uderzali dzielnie i okazywali wielką wprawę w swej pracy, a przy tem byli pięknie zbudowani i przystojni. Śmiali się, rozprawiali wesoło ze sobą i z kobietami, gdy kierownik ich podniósł na nas swój wzrok i dostrzegł, że mamy zatarasowaną drogę. Wstrzymał więc oskard i zawołał:
— Stójcie, towarzysze, bo oto jacyś sąsiedzi pragną przejechać!
Wtedy reszta również zaprzestała pracy, a otaczając nas, udzieliła koniowi pomocy, popychając wózek przez nawpół wykończoną drogę, a potem, jak ludzie, których czeka miłe zadanie, pospieszyli z powrotem do swej pracy i przerywając na tyle tylko, żeby nam powiedzieć z uśmiechem: dzień