Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       1886 Hagen rzekł: „Wznowię turniej, chcę jeszcze raz natrzeć,
„Mogą się białogłowy i męże napatrzeć,
„Jak się zwijamy; trzeba, byśmy się spisali,
„I tak pewnie na dworze nikt nas nie pochwali.“

       1887 Więc Volker śmiały w szranki pierwszy spieszył przodem,
A wielu łez niewieścich przez to był powodem.
Bogatemu Hunnowi kopię wbił w ciało —
— Ileż to pań i panien gorzko opłakało!

       1888 Nadjeżdżał Hagen z świtą, a kiedy to zoczył,
Z sześćdziesięciu druhami w całym pędzie skoczył
Na odsiecz Volkerowi, gdzie turniej stoczono.
Wszystko to z góry widział Ecel ze swą żoną.

       1889 Królowie też dopuścić nie mogli, by skrzypek
Został tam wobec wrogich sam jeden zaczepek,
Tysiąc mężów za nimi pospieszyło tłumnie
W zgubnych harcach zręczności swej dowodząc dumnie.

       1890 Tymczasem kiedy trupem legł ów Hunn bogaty,
Głośno krewniacy takiej żałowali straty.
„Kto to zrobił? Kto sprawcą?“ czeladź pytać pocznie.
— „Volker!“ odrzekli ci, co widzieli naocznie.

       1891 Margrabiego krewniacy za miecze, za szczyty
Chwytają, — bo margrabią był ów człek zabity, —
Grożą śmiercią grajkowi za stratę dotkliwą.
Więc gospodarz od okna porwie się co żywo.

       1892 Wszczął się hałas niemały: Hunnowie się żalą,
Królowie zsiedli z koni z orszakiem przed salą,