Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A co o tem mówi Daniel?
Wreszcie zapytał:
— A co ty o tem mówisz?
Pacholę wygłosiło swoje zdanie. Ale Jesse położył dłoń na jego ustach, a drugą dłonią głaskając go po jasnych włosach, mówił dobrotliwie:
— Ty o tem nic nie masz mówić! O tem powiedział Dawid, powiedział Ezechjel, powiedział Daniel. Ty mów, co Dawid, co Ezechjel i Daniel. To jest zupełnie dosyć!
I przez wiele lat nie mógł zapomnieć o bytności owego pacholęcia w świątyni.
Po długim przeciągu czasu zdarzyło się, że pewien młody rabin, przybyły z głębi kraju, oburzył się na widok licznych przekupniów, którzy w przedsionkach świątyni porozstawiawszy swoje stoliki, handlowali pieniędzmi, towarem i ptactwem. Przez cały dzień wrzał taki gwar, ze niepodobna było słyszeć mówców w świątyni. Przytem powstawały liczne kłótnie i odciąganie kupujących, i targ i złorzeczenie. Tedy ów młody rabin, oburzywszy się na podobne lekceważenie świątyni, odwiązał sznur od bioder swoich i począł onych przekupniów przepędzać; powywracał ich stoliki, a tak był w onej chwili groźny, że wszyscy przed nim uciekli; przedsionki niebawem się oczyściły i nastała cisza, właściwa dla domu Bożego.
Zajście to narobiło wrzawy w całem mieście. Większość stanęła odrazu po stronie tego, który