Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
III.

Na swej główce złóż równiankę,
Z tchnących wonią róż uwitą
Ja kołysać będę ciebie,
Moja piękna senorito.
Jak niewolnik, będę łowić
Każde oczu twych spojrzenie,
Korny, cichy, zachwycony
I posłuszny na skinienie.


IV.

Jaka szkoda, że minęły
Trubadurów czasy złote —
Wnetbym przelał w zwrotki pieśni
Moją miłość i tęsknotę.

Dziś romantyzm wyszedł z mody
W dawnych szaleństw zniknął steku,
Więc „flirtuję” z tobą, pani,
Jak kawaler z końca wieku.


V.

Buja barwny rój motyli
Nad twą główką ciemnowłosą,
One tobie, róż królowo,
Jak wasale, hołdy niosą.

Te motyle, proszę pani,
Nieostrożne są zaiste —
Toć je spalą bezwątpienia
Twoje oczy płomieniste.