Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rych dostrzegał, nie bez zdziwienia, niechęć blizką nienawiści. Ale on sam wywołał tę rozmowę wynurzeniem wczorajszem i wręczeniem dziennika, Zapanował tedy nad sobą.
— Skoro tak jest — ciągnął dalej d’Andiguier — i pan to przyznajesz, natura winy pańskiej wskazuje ci, co jest twoim obowiązkiem. Przyjęcie skutków winy popełnionej, to jedyne jej odkupienie, do jakiego człowiek jest zdolny. Więcej od niego wymagać nie można. Jestto to, co w mowie pospolitej nazywa się tak słusznie wzięciem odpowiedzialności za swoje czyny. Ożeniłeś się pan z panną Duvernay, mając tajemnicę, którą powinieneś był jej wyjawić przed ślubem. Żeniąc się z nią, zobowiązałeś się pan tem samem do zabicia tej tajemnicy w swem sercu, choćbyś miał sam skutkiem tego skonać. Wszystkie słowa, wszystkie ruchy, wszystkie wyrazy twarzy, które mogły w ciągu ostatnich miesięcy wzbudzić w żonie pańskiej podejrzenie, że ukrywasz przed nią cośkolwiek, były tyluż dalszemi złemi uczynkami, dodanemi do pierwszego. Czas jeszcze złe naprawić. Niechajże, począwszy od dnia dzisiejszego, pożycie pana z Eweliną stanie się proste, naturalne, a będzie przypisywała napady smutku, które ją tak zaniepokoiły, nawet scenę ostatnią, owym zaburzeniom nerwowym, o których jej pan mówiłeś. Niechaj pan cierpi w duszy, ale niech ona już tego nie widzi. Na tem polega pański obowiązek. Przyznaję, że to bardzo ciężka próba. Ale sam chciałeś tego. Znieśże ją pan jak mężczyzna. Odzyskasz szacunek dla