Przejdź do zawartości

Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zawiść zacnym nie przystoi;
Usłuchajcie rady mojej:
Rzućcie przeszłość niepamięci,
Dajcie sobie bratnie dłonie.
Lelius (do Flora) Więc bądź moim przyjacielem.
Florus. Odtąd już się nie rozdzielem.

(Ściskają się).

Rządca. Więc wam razem być nie bronię:
Jakżem z tego ucieszony,
Od miłości żeście wolni,
I do szaleństw już nie zdolni.
Djabeł (za sceną). Uciekajcie! to szalony.
Rządca. Kto tu krzyczéć śmié, zuchwały!
Lelius Ja zobaczę.

(Odchodzi).

Rządca. Na mym dworze
Taki hałas zkąd być może?
Florus. Snadź wypadek to niemały.
Lelius (wraca). To rzecz dziwna! słuchaj, panie:
Cypryan, zdawna zaginiony,
Wraca teraz, lecz szalony:
Straszne cierpi obłąkanie.
Florus. W taki smutny stan młodzieńca
Wtrąca myśli zaciekanie:
Tak je kochał niesłychanie.
Głosy (za sceną). Uciekajcie od szaleńca.

SCENA XXI.
CIŻ SAMI i CYPRYAN (który wchodzi na półnagi; za nim tłum ludu).

Cypryan. Nigdym nie był przytomniejszy,
Wyście wszyscy w szale raczéj.
Rządca. I obecność ma nie zmniejszy
Zuchwałości; co to znaczy?
Cypryan. Słuchaj ziemi téj pretorze,
Namiestniku Cezarowy,
Przyjaciele, Leliu, Florze,
Patrycyusze i rycerze,
Wielki ludzie! kilku słowy