Przejdź do zawartości

Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Sierżant.

Dobrze, będą na rozkazy.
Lecz co mi na sercu leży:
Gdyby tak don Lope wrócił
I robotę nam zakłócił?

Kapitan.

Miłość moję — już konieczna —
Sam los na pomyślne zwrócił,
Bo i z téj strony bezpieczna,
Don Lope jedzie — masz wiedziéć —
Przed nami, ów pułk uprzedzić,
Który w Guadelupie czeka.
Wiem zaś o tém od człowieka
Z ich domu, gdziem poszedł śledzić,
Co się dzieje; król już w drodze,
Więc się też gotują srodze.

Sierżant.

Idę spełnić polecenie.

Kapitan.

Pomyśl, że w niém me zbawienie.

(Sierżant wychodzi).




SCENA XIV.
Rebolledo.

Po napiwne tu przychodzę.

Kapitan.

Za cóż to, mój Rebolledo?

Rebolledo.

Za doniesienie, że z biedą
Zadarłszy dla owéj damy
Jednego mniéj wroga mamy
Między tą chłopską czeredą.

Kapitan.

Kogóż anieli natchnęli?

Rebolledo.

Ten młodzik, brat Izabeli,
Wpraszał się; więc go gienerał
Od Pedra Crespy wygderał
I już w mundur go upięli.