Przejdź do zawartości

Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Żołnierz 1.

Teraz ja słusznym podziałem
Kupidyna mu rachuję
W cenie, w jakiéj go wygrałem.
On mówi, że nie przyjmuje
Fantów; — ot i o co chodzi:
Gdym wygrał, czyż się nie godzi
Bym miał pierwszeństwo w podziele?

Alvaro.

Ja spór zgodzę, przyjaciele,
Bo widzę, przyszedłem w porę.
Pozwólcie, klejnot zabiorę
Za cenę, jaka rachunkiem
Należy się; pod warunkiem,
Że się dowiem od Waszmości,
Skąd pochodzi; — dla pewności,
Że wistocie brylant szczery.

Żołnierz 2.

Wszystkie, co się dzisiaj grają
Klejnoty, są pierwszéj wody;
Wszystkie pochodzą z Galery
Od tych psów.

Alvaro.

Uszy słuchają,
A nie wolno odpowiedziéć
Dłoni? Ha!...

Baryłka.

Zabijać nie chcę,
Ale gdyby wolno gadać...

Żołnierz 1.

Zaprowadzę, gdy waść zechce,
Do brylantu właściciela.
Wszak prawił w kompanii licznéj
Jak go Maurytance ślicznéj
Zrabował, wraz biorąc życie.

Alvaro (n. s.).

Przebóg!...

Żołnierz 1.

No, panie kolego,
Chodźcie, sami usłyszycie.

Alvaro (n. s.).

Nie usłyszę, bo podłego,
Skoro się tylko wykryje,