Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXXVIII.  Kałuża krwi.

Przerażony wiadomością o rozpoczętych przez dzikich Indjan morderstwach, komendant bezzwłocznie stanął na czele dość silnego oddziału wojska i wyruszył w drogę forsownym marszem. Zaledwie jednak oddział znalazł się na skraju lasu, przez który wiodła droga do Alamo, gdy jeden z wywiadowców, wysłanych umyślnie naprzód, nagle przystanął. Na ziemi były wyraźne ślady dwóch koni i szły one za sobą w jednym kierunku, potem zawracały w przeciwną stronę.
— I cóż, masz co ciekawego? — zapytał komendant wywiadowcę.
— Owszem, udało mi na razie ustalić, że w tem miejscu zabito człowieka.
— Co mówisz! Znalazłeś trupa?
— Nie, ale kałużę krwi. Proszę, panie komendancie, iść za mną, reszta zaś, a zwłaszcza Woodley i Calchun niech zostaną.
— Proszę panów, — rzekł komendant, zwracając się do towarzystwa — wywiadowca zabiera ze sobą tylko mnie, panowie zaś musicie zatrzymać się tutaj.
Słowa komendanta były przyjęte, jak rozkaz, i nikt nie ruszył się z miejsca. Tymczasem wywiadowca pokazał komendantowi zakrzepłą kałużę krwi, która była tak obfita, że ten, kto ją przelał, nie mógł żyć dłużej ani chwili.
— Jak sądzisz, kto twoim zdaniem został tutaj zabity?