Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Syn tego starego pana. Dlatego prosiłem, aby Woodley nie szedł z nami.
— Naturalnie, zbrodnię popełnili Komancze.
— W żadnym razie nie oni. Gdyby tu byli Indjanie, ujrzelibyśmy na ziemi ślady nie dwóch, lecz czterdziestu przynajmniej koni niepodkutych. Tymczasem mamy na ziemi wyraźnie ślady podków, a wielkość ich wskazuje, że jedne należą do mustanga, drugie do amerykańskiego konia. Ale chodźmy dalej, — rzekł wywiadowca i znalazłszy się w miejscu, gdzie ślady kopyt zawracały w przeciwną stronę — podniósł z ziemi niedopałek cygara.
— Otóż tutaj jeźdźcy zatrzymali się na pewien czas i rozmawiali ze sobą spokojnie. Ale nie mogli palić cygara na chwilę przed dokonaniem morderstwa. Napewno do kłótni doszło pomiędzy nimi później i zabójstwo zostało dokonane nie wcześniej, aż w powrotnej drodze. Tylko dziwne, gdzież się mógł podziać trup zabitego? Bo wszak Indjanie go stąd nie zabrali ze sobą, gdyż napewno ich tu nie było.
— Ale utrzymujesz, że został zabity syn plantatora?
— Bynajmniej. Jestem pewny, że padł ofiarą ten z tych dwu jeźdźców, którego koń przyniósł na sobie plamy krwi.
— Więc koń młodego Pointdekstera przyszedł okrwawiony!
— W takim razie...
— Któż więc jest mordercą, jeśli Henryk zabity?