Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XI.  Niespodziewany przyjazd.

— Hej! Ty czarnoskóry, gdzie jest twój pan?
— Mister Pointdekster? Który? Młody czy stary? Obadwaj poszli oglądać budowę nowego płotu
— Daleko?
— Trzy, czy cztery mile stąd.
— Kłamiesz, murzynie. Posiadłości Pointdekstera nie sięgają tak daleko. Powiedz lepiej, kiedy pan twój wróci.
— Na obiad.
— Na obiad? A więc dobrze, bo już czuć w powietrzu zapach kurcząt i innego drobiu, co świadczy wymownie, że obiad gotów. Zupełnie, jak za dobrych czasów nad brzegiem Missisipi. Wiwat, mister Pointdekster! Dlaczego nie krzyczysz razem ze mną?
— Nie wiem kim pan jest dla mego gospodarza, przyjacielem, czy tylko znajomym?
— Nie poznajesz mnie? A ja kiedym spojrzał na twoją szkaradną gębę, zaraz cię poznałem.
— A prawda! Przecież to mister Stamp, dostarczający dziczyznę do naszej plantacji. Naturalnie! Pamiętam! Jestem obecnie stangretem miss Lu. Niech pan zaczeka, mister Stamp, pan zaraz wróci.
— Dobrze, poczekam — rzekł myśliwy, złażąc z konia. — A ty zajmij się moją klaczą, aby nie była głodna. Pędziłem tu na życzenie twego pana, jak błyskawica.