Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XX.  Niemiła sytuacja.

Calchun wytarł twarz i wyciągnął rewolwer. Łowca mustangów również był przygotowany. Kilka osób szybko opuściło tawernę, inni śmielsi pozostali. Było tak cicho, jak przed nadejściem burzy. Przeciwnicy nie spieszyli się zbytnio, skierowywali do siebie lufy rewolwerów z jaknajwiększą dokładnością celu, aby nie chybić.
— Stój! — krzyknął nagle major, rozdzielając przeciwników obnażoną szablą. — Ani mi się ważyć strzelać!
— Cóż to znaczy? — zapytał Calchun, czerwony z oburzenia. — Taka zniewaga ze strony tego nikczemnego człowieka zasługuje...
— Pan obraziłeś go pierwszy, kapitanie Calchun.
— Wszystko mi jedno, nie daruję. Proszę odejść, panie majorze, proszę pana bardzo. Nie masz pan prawa wtrącać się do nas.
— Czyście panowie słyszeli? Ja nie mam prawa interwencji! Jak się to komu podoba, co? Czy wiadomo panu, że znajdujesz się w obrębie twierdzy i podlegasz prawom wojennym? Jestem tutaj komendantem i rozkazuję natychmiast złożyć broń! W przeciwnym razie aresztuję pana!
— Czyż możliwe, — zapytał Calchun — aby w Teksasie odbywały się pojedynki wyłącznie za zezwoleniem komendanta, panie majorze?
— Nie jestem bynajmniej przeciwnikiem honorowego pojedynku, — odparł major — ale z za-