Przejdź do zawartości

Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czasu swego osiedlenia w Gretz, doktór wykierował się na lokalnego meteorologa, bezinteresownego obrońcę miejscowego klimatu. Sądził zrazu, że jest to najzdrowsza miejscowość w całym okręgu. Przy końcu drugiego roku zaręczał, że niema zdrowszej w całym departamencie, a na jakiś czas przedtem, zanim spotkał Jana-Maryę, gotował się wyzwać całą Francyę oraz znakomitszą część Europy o zakład, że żadna z ich okolic nie może mierzyć się pod względem zdrowotności z jego ukochanym zakątkiem.
— Doktór — mawiał — doktór jest to głupie słowo. Nie powinno się go wymawiać przy paniach. Nasuwa ono myśl o chorobie. Uważam to za skazę naszej cywilizacyi, że nie mamy należytego wstrętu przed chorobą. No, co do mnie, ja umywam ręce; wyrzekłem się mych dyplomów; nie jestem żadnym doktorem; jestem tylko wielbicielem jedynej prawdziwej bogini, Hygiei. Ach, wierzcie mi, to ona dzierży berło! I tu w tej malutkiej wioseczce, wzniosła swój przybytek; tu przebywa i rozlewa swe dary. Tu przechadzam się z nią wczesnym porankiem, a ona pokazuje mi, jak krzepkimi uczyniła chłopów, jaką płodność dała polom, jak drzewa rosną wysokie i kształtne pod jej okiem, a ryby w rzece są czyste i zwinne. Reumatyzm — wykrzykiwał w odpowiedzi na jaką niezręczną uwagę, — o, tak, sądzę w istocie, że mamy tu trochę reumatyzmu. Zaledwie można go uniknąć, jak wiecie w sąsiedztwie rzeki. I ma się rozumieć, miejsce leży trochę nizko, i łąki są nieco bagniste, to nie ulega wątpliwości. Ale mój drogi panie, spojrz pan na Bourron! Bourron stoi wysoko, Bourron dotyka lasu; możnaby przypuszczać, że znajduje się tam moc ozonu. Otóż w porównaniu z Gretz, Bourron jest skończoną jatką.
Nazajutrz po swej bytności u chorego linoskoka, doktor zwiedził przystań w końcu ogrodu i długo patrzył