Przejdź do zawartości

Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rozdział iii.

Adoptacya.

Madame Desprez, zwiąca się chrześcijańskiem imieniem Anastazyi, przedstawiała nader miły typ kobiecy: tęga brunetka, o nadzwyczaj zdrowym wyglądzie, z chłodnemi, gładkiemi policzkami, spokojnemi ciemnemi oczyma i rękoma, których ani sztuka, ani natura nie zdołałaby poprawić. Należała ona do tego rodzaju osób, po których wszelaka przeciwność prześlizguje się, jak letni obłok, co najwyżej i w najgorszym z wypadków ściągnęłaby przez jedno mgnienie swe gęste brwi w pionową zmarszczkę, ale po chwili jużby to przeszło. Miała w sobie wiele pogody zadowolonej mniszki, choć bardzo mało z jej pobożności, gdyż Anastazya była wysoce światowego usposobienia: lubiła ostrygi i stare wino, a nawet nieco śmiałe żarty, oddaną zaś była mężowi więcej w swoim własnym, aniżeli w jego interesie. Była niewzruszenie dobroduszną, ale nie miała najlżejszego pojęcia o jakiemkolwiek zaparciu i samopoświęceniu. Mieszkać w tym miłym, starym domu, z rozciągającym się po za nim zielonym ogrodem i grządkami ślicznych kwiatów przed oknem, jeść i pić jaknajsmaczniej, pogawędzić od czasu do czasu z sąsiadką maleńki kwadransik, nie nosić nigdy gorsetu, ani wciętej sukni, wyjąwszy gdy jechała za sprawunkami do