Przejdź do zawartości

Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

temu, drzwi od piwnicy zaczęły się poruszać z trudnością w zawiasach. Piwnica — mówił, potrząsając poważnie głową po nad szklanką grzanego wina z korzeniami — to przypomina mi moje biedne winnice. Jawnem zrządzeniem Opatrzności Hermitaż był już prawie wypity. Jedną butelkę straciłem, jedną butelkę tego niezrównanego wina. Odłożyłem ją był osobno na ślub Jana-Maryi. Stało się, muszę zebrać znowu kilka takich butelek, będzie to zawsze pewien cel w życiu. Jestem już co prawda trochę posunięty w latach. Moje wielkie dzieło zostało zagrzebane pod gruzami mego skromnego dachu, nigdy go nie skończę, imię moje wiatr rozwieje. A jednakże widzicie mnie spokojnym, powiedziałbym, wesołym. Czy ksiądz wasz potrafi uczynić więcej?
O pierwszym brzasku świtającego dnia, całe towarzystwo powstało od ogniska i wyszło na ulicę. Wiatr opadł, ale pędził jeszcze przed sobą całą armię skłębionych chmur, powietrze kłuło, jak mróz i wszyscy obstąpiwszy ruiny w dżdżystym półświetle poranku, uderzali się w piersi i chuchali w ręce dla ogrzania. Dom zawalił się zupełnie, ścianami na zewnątrz, dachem ku środkowi, była to już tylko niekształtna kupa gruzów, z pośród których wystawało gdzieniegdzie samotne ostrze złamanej belki. Postawiono straż przy ruinach dla ochrony własności i cała kompania udała się do zajazdu Tentaillon, aby przekąsić nieco na koszt doktora. Butelka krążyła dość swobodnie, a zanim wstali od stołu, zaczął padać śnieg.
Padał przez trzy dni, a rumowisko, pokryte brezentami i strażowane przez szyldwachów, leżało nieruszane. Państwo Desprez zamieszkali tymczasem w hotelu państwa Tentaillon. Pani Desprez spędzała czas w kuchni, przyrządzając różne przysmaczki, z cudowną pomocą pani Tentaillon, lub siedziała przy kominku, pogrążona w głębokich medytacyach. Upadek domu obszedł ją zdumie-