Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie mam najmniejszej sympatyi dla obszarpańczej dumy. Z temi słowami rozstaliśmy się niezbyt radzi z siebie; ale wczoraj, ku wielkiemu memu zdziwieniu, Padre powrócił i zgodził się na ustępstwo. »Trudność — mówił — okazała się po bliższem zbadaniu mniejszą, niż się obawiał, czyli innemi słowami, ci dumni ludzie ulokowali swoją dumę w swej kieszeni«. Przyjąłem propozycyę, i z zastrzeżeniem pańskiej zgody, wziąłem dla pana kilka pokoi w »rezydencyi«. Powietrze tych gór odnowi twoją krew, a spokój i cisza, w której będziesz pan tam żył, więcej są warte, niż wszystkie lekarstwa w świecie.
— Doktorze — odparłem — byłeś we wszystkiem moim dobrym aniołem i twoja rada jest rozkazem. Ale opowiedz mi, proszę, cokolwiek o rodzinie, z którą mam zamieszkać.
— Właśnie chciałem mówić o tem — rzekł doktor — wszakże zachodzi tu pewna trudność. Ci żebracy pochodzą, jak mówiłem, z bardzo wysokiego rodu i nadęci są najnikczemniejszą pychą. Żyli oni w ciągu kilku pokoleń w coraz większem osamotnieniu, stroniąc zarówno od bogatych, którzy stanęli obecnie zbyt wysoko po nad nimi, i od ubogich, na których spoglądali stale, jako na niższych od siebie; a nawet dziś, gdy ubóstwo zmusza ich otworzyć drzwi swe dla gościa, czynią to niechętnie i z bardzo nieuprzejmem zastrzeżeniem. Masz im pozostać, mówią, najzupełniej obcym. Chcą mieć staranie o tobie, ale odrzucają z góry wszelką myśl najlżejszej znajomości.
Nie będę zaprzeczał, że byłem tem trochę dotknięty i może właśnie to uczucie zaostrzyło moją chęć udania się tam, gdyż pochlebiałem sobie, że potrafię przełamać tę zaporę, jeżeli zechcę.
— Niema nic obrażającego w podobnem zastrzeżeniu — odparłem — i owszem, rozumiem i podzielam uczucie, które je natchnęło.